Udany związek?

Wszyscy to znamy. Początki związku. Takie cudowne, romantyczne, fascynujące. Jedyne o czym wtedy marzymy to żeby ten stan trwał. Jak najdłużej się da. I może potrwa kilka tygodni w porywach do kilku miesięcy, ale na pewno nie lat. Potem kończy się ta jak że cudowna sielanka i pozostaje - miłość, przyjaźń, przywiązanie, przyzwyczajenie. Nie  potrzebne skreślić. Wszystko to sprawia, że seks nie jest już tak fascynujący jak za pierwszym/drugim/trzecim razem. To tak jak ze skokiem na bangee. Pierwszy raz jest świetny, emocjonujący - pełen adrenaliny. Drugi  może też, ale już wiesz czego się spodziewać. Siódmy, ósmy wcale. Kiedy możemy zorientować się, że to już nadszedł ten czas gdy nasz związek przechodzi na inny etap? Kiedy namiętność ustepuje stabilizacji, a szczytem wrażeń jest uprawianie seksu w dzień inny niż weekend lub święta. Czy mamy się wtedy martwić? Nie. Każdy związek kiedyś w jakiś sposób sie wypala, ponieważ zauroczenie to proces przejściowy. Najlepsze, najbardziej fascynujące emocje wyciskane są z nas przez pierwszy tygodnie. W końcu te motyle w brzuchu muszą kiedyś zdechnąć nie? Tylko co mamy wtedy zrobić? Rozstać się? Zmienić naszego dotychczasowego partnera na nowszy, bardziej intrygujący model? Pewnie zadziała, ale to nie jest sztuka. Sztuką jest być zafascynowanym swoim partnerem dłużej. Ponieważ ludzie są istotami potrzebującymi stabilizacji, miłości, czułości i innych tym podobnych emocji.

Więc gdzie popełniamy błąd?

Błąd popełniamy w momencie gdy przestajemy  się interesować drugim człowiekiem. Gdy przestajemy mówić/okazywać mu miłość. Oczywiście nie mówię, że pięć razy dziennie wypadałoby powtarzać sobie jak to się bardzo kocha. Miłość okazuje się sobie na różne sposoby - martwiąc się o druga osobę, robiąc mu śniadanie do łóżka (to do mojego faceta!), podchodząc i przytulając bez powodu, całując niespodziewanie. Rozmowa jest bardzo ważną kwestią w związku, ale pamiętajcie że rozmowa, nie równa się monolog.

Nie mówię Wam, że przez całe życie macie patrzeć na swojego faceta maślanymi oczami. Mówię Wam, że fajnie byłoby znaleźć faceta, który nie tylko będzie Was kręcił fizycznie, ale takiego którego będziecie bezgranicznie uwielbiać. Że przy całej dawce wkurwienia, frustracji, złości co najpewniej w świecie Wam każdego dnia funduje lub będzie fundował musicie go nie tylko kochać, ale też podziwiać. Bo właśnie podziw, szacunek i zafascynowanie jest tym czego Wy byście chciały. Raz może być lepiej, raz gorzej. Możecie się diametralnie różnić, ale ważne jest to że macie do siebie jakąś słabość. Bo naprawdę jest to potrzebne. Nie bardziej niż przyjaźń, miłość czy cokolwiek innego. Ale potrzebne.

" W każdym razie mamy do siebie jakąś słabość, to jest ważne."  - Agnieszka Osiecka

Komentarze

Popularne posty