nasze serca są przyprawione szczyptą szaleństwa

"Wybacz mi

Że nie przestaje 
Choć mówisz przestań
Przez to często się zawieszam
Jak ten dym w pokoju w którym mieszkam.."


Wsiadam do tramwaju, ludzie pchają się na siebie jakby zachowanie własnej przestrzeni prywatnej nie było dla nich niczym ważnym. No skoro tak lubią.. Ja tam lubię gdy ktoś granicy, która jest dla mnie w tej chwili komfortowa nie przekracza.. Dwie starsze Panie trzymają swoje siatki na czterech wolnych miejscach, z tyłu siedzi grupka gimnazjalistów.. pfe! siódmo,ośmio,dziewiecio-klasistów . Cholerne reformy. No nie sklasyfikuję tej grupki. Przyzwyczajona do innych określeń.. Dobra, ale co ja będę nimi się przejmować w sytuacji gdy za dwa przestanki wysiadam... I dzień w dzień, wsiadam do tramwaju w których już kilka osób kojarzę. Raz są uśmiechnięci, raz zmęczeni, innym razem wkurwieni. Nie zwracam na nich uwagi, tak jak inni nie kojarzą mnie. Jestem obojętna na ich aktualny status społeczny, emocję jakie od nich biją, na nową torebkę tej blondynki co wysiada przestanek przede mną.. Obojętność? 

*~~*

Wstaję rano, a raczej zostaję obudzona przez psa, który piszczy, żebym w końcu ruszyła tyłek i wyszła z nim na spacer. No to dobra, wstaję i wychodzę. Dlaczego ja nie mam kota?! Muszę o tym pomyśleć. Przychodzę do domu, przygotowuje dzieciakom śniadanie, ścielę łóżko z wiecznym dylematem - zaścielić czy złożyć? Puszczam pranie, dzieci w tym momencie jedzą śniadanie przy Mini-Mini. Zaglądam do szafy - rany boskie, czemu tego prasowania znowu tyle?! Przecież ostatnio prasowałam, chyba.. w zeszłym tygodniu... No nie ważne. Potem obiad, odkurzanie, wycieranie kurzy i wiecie inne te pierdoły, które robi typowa matka-polka w domu codziennie. Mąż przychodzi, obiad na stole. Siadacie wszyscy, starsza córka patrzy w telewizor i ogląda bajki, jedząc. Ja przeglądam facebook'a, żeby być na bieżąco, a mój telefon nie zamienił się w wibrator. Potem znów spacer z psem, w razie ładnej pogody z dziećmi, powrót, kąpanie, spanie. I znów wstaję rano, i chyba wiecie jak to się kończy. Monotonia? 


Obojętność i monotonia niszczą związki, przyjaźnie na wieki, rodziny, relacje i NAS. 
Obojętność wyrządza większą krzywdę niż jawna niechęć. 
Monotonia nas wkurza, wkurza nas brak zmian. 
Źle jest żyć, wyłącznie wokół rzeczy, które się dobrze zna. 



Dziś trochę inaczej, w innym klimacie. Dzisiaj taki niedzielny, leniwy klimat z nutą refleksji.
Zapraszam Was również do oglądnięcia z ostatniego mojego wypadu z fot. Dominiką Matusik [LINK DO BLOGA] 
W ofercie posiada sesje fotograficzne: parentingowe, portretowe, plenerowe, ślubne, narzeczeńskie i o wiele więcej! Jest to osoba o wielkiej cierpliwości, dbałości o szczegóły i mogę Was zapewnić, że wszystko będzie zapięte na ostatni guzik! Możecie się z nią skontaktować przez FP. Gdzie również możecie przejrzeć resztę jej zdjęć oraz inne strony gdzie zamieszcza swoje prace. Współpraca z nią to czysta przyjemność! A ja wybredny, człowiek jestem ;) 

















md. Daru 
fot. Dominika Matusik 

                                                                    

Komentarze

Prześlij komentarz

Popularne posty